Aleks:
Odwiozłem Hanię do Pauliny, a sam udałem się do Bełchatowa,
wiedziałem, że dziewczyna nie chcę ze mną rozmawiać, a ja nie miałem zamiaru
się narzucać, spieprzył sprawę i sam jestem sobie winien, przecież, mogłem jechać do niej i jej
wszystko wytłumaczyć. Ale chciałem, żeby
była szczęśliwa, nie muszę być to akurat ja. Wiem myślę dziwnie, ale chcę, żeby
ona była szczęśliwa. To czy ja będę
liczy się dla mnie jak najmniej. Hania
jest najważniejszą kobietą w moim życiu, nikt mi jej nie zastąpi, nigdy.
-Dzięki za podwózkę. –Powiedziała Hania, kiedy zajechaliśmy
pod blok, w którym kiedyś mieszkała.
-Nie ma za co. –Odpowiedziałem, dziewczyna wysiadła z
samochodu, wysiadłem ze nią, żeby wyciągnąć z bagażnika jej walizkę. Wystawiłem
ją przed samochód, patrzyłem w oczy dziewczyny, miałem ochotę ją pocałować,
miała takie smutne oczy, kiedy na mnie patrzyła. –Hania? –Dziewczyna spojrzała
na mnie.
-Aleks, nie mogę przepraszam. –Wzięła w rękę walizkę i
szybko pobiegła do klatki, a ja jak ten ostatni kretyn stałem, przy otwartym
bagażniku. Chciałem za nią biec, ale nogi mi na to nie pozwoliły, chciałem oderwać się od ziemi, ale nie
mogłem, coś mnie blokowało.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do Bełchatowa. Cały czas
mając przed oczami twarz Hani.
Hania:
Siedziałam na kanapie z Paulą. Cupko pomieszkiwał z moją
przyjaciółką, ale dzisiaj miał się nie pojawić. Miałyśmy mieć taki babski
wieczorek. Siedziałam pod kocem z kubkiem kakao, a Paulina siedziała obok mnie
i patrzyła na mnie, czekała, aż ja coś powiem, ale jakoś nie chciało mi się nic
mówić. Nie chciałam rozmawiać o Aleksie, to nie było dla mnie łatwe, czasem,
znaczy często chciałam uciec od tego tematu. A dlaczego? Na to pytanie nie
znałam odpowiedzi.
-Skoro, ty nie chcesz mówić, to ja będę mówić. –Powiedziała moja
przyjaciółka i kontynuowała swój monolog. –Hania ty go jeszcze kochasz, a on
kocha ciebie, miałam ochotę go wrzucić w samolot do Ciebie, ale ty oczywiście,
powiedziałaś, że nic cię z nim już nie łączy, a łączy was bardzo dużo. –Patrzyłam
w martwy punkt na ścianie. – Hanka wy oboje jesteście siebie warci, ta cała
Milena była w zmowie z naszym cudownym Piotrusiem. –Akurat to się tego
domyśliłam, ale nie chciałam, żeby wiedziała. – On poza tobą świata nie widzi,
a ty oczywiście musisz postawić na swoim, jesteś uparta jak osioł, ale
niewiadomo kto jeszcze. –Powiedziała, a we mnie coś pękło.
-Paula mam się na niego teraz rzucić, nie potrafię. Jest mi cholernie ciężko, ale to nie ma sensu. Ja nie potrafię mu na nowo zaufać, boje się
tego, Paula ja się boję. –Powiedziałam i po prostu się rozpłakałam. –Paulina obiecaj
mi, że będziesz mnie pilnować, żebym nie zrobiła żadnej głupoty? –Patrzyłam prosto
w oczy przyjaciółce.
-Obiecuję. –Odpowiedziała i przytuliła mnie.
To wszystko jest trudne, niepotrzebnie tu przyleciałam,
przecież na nowo rozdrapałam ranę, o nazwie Aleks, nie chciałam tego, ale
musiałam się z tym pogodzić. Drugiego stycznia miałam wrócić do Włoch. Do
pseudo „normalności”, bo tak chyba obecnie mogłam nazwać to miejsce.
SYLWESTER:
Aleks:
-Aleks, szykuj się, mamy jechać do Pauli i jej pomoc. –Powiedział
mój przyjaciel, nie wspominał imienia „Hani”, pewnie dlatego, że ostatnio
dziwnie reagowałem na imię tej dziewczyny.
-Już. –Odpowiedziałem. Pojechaliśmy do dziewczyn, mieszkanie
prawie było już udekorowane, my
przyjechaliśmy z obstawą alkoholową. W
drzwiach przywitała nas Paulina, od razu zacząłem rozglądać się za Hanią, ona
stała w pokoju na stole i próbowała wieszać balony, wychodziło jej to dość
nieudolnie, ale była przy tym taka słodka. –Może pomogę? –Zaproponowałem patrząc w jej śliczne oczy.
-Jestem dużą dziewczynką, sama świetnie sobie dam radę. –Odpowiedziała
dziewczyna, nawet na mnie nie spojrzała. Brakowało mi jej charakterku i
głosiku. Chciałem znów ją przytulić i wiedzieć, że jest tylko moja, ale nie
było mi to dane.
-Hania, jestem wyższy i lepiej sobie poradzę z tymi
balonami. –Dziewczyna zeszła ze stoły i dała mi do ręki kolorowe baloniki.
-Proszę. –Spojrzała na mnie i wyszła z pokoju. Przynajmniej
na mnie spojrzała, zawsze to coś. Lepsze niż żeby dała mi w twarz, choć nie to
by było lepsze poczułbym jej dotyk.
Paulina:
-Tęskniłem za tobą. –Powiedział Konstantin całując mnie. Jak ja z nim wytrzymuję.
-Widziałeś mnie wczoraj. –Powiedziałam do niego uśmiechając
się, po chwili zmieniłam jednak wyraz swojej twarzy.-Hania jest w kompletnej
rozsypce. –Odpowiedziałam, odrywając się od niego, patrzyłam w jego oczy.
-Aleks też, ale udaje że wszystko jest w jak najlepszym
porządku. –Powiedział mój chłopak, siedziałam na jego kolonach w kuchni.
-Ona nie chcę powrotu do Polski, mówi, że nie potrafi mu
zaufać. –Oparłam czoło o czoło Cupka.
-Aleks, chcę żeby Hania była szczęśliwa, nawet jeśli nie z
nim. –W tym momencie szczęka opadła mi ku samej ziemi i autentycznie musiałam
ją zbierać z podłogi.
-Żartujesz sobie? –Dla upewnienia zapytałam Cupka.
-Nie. –Odpowiedział całkowicie poważnie.
Hania:
Zakładałam czarną sukienkę, kiedy do pokoju wszedł Aleks,
byłam w samej bieliźnie.
-PUKA SIĘ! –Warknęłam na niego.
-Twój prawie nagi widok mi nie przeszkadza. Widziałem cię
już kilka razy nago. –Odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem.
-Skoro już tu jesteś to może zapniesz mi sukienkę? –Odwróciłam
się do niego plecami, włazy wzięłam na jedną stronę.
-Oczywiście. –Podszedł do mnie, poczułam jego dotyk na
swoich plecach, przejechał opuszkami palców, po linii mojego kręgosłupa, a mnie
przeszedł przyjemny dreszcz, wyczuł to, uśmiechnął się cwaniacko i zapiął
zamek. –Proszę. –Odpowiedział, odwróciłam się w jego stronę, nasze spojrzenia
się spotkały.
-Dziękuję. –Odpowiedziałam i poszłam w stronę łazienki,
zostawiając go samego w moim dawnym pokoju. Na korytarzu spotkałam Paulinę, która wychodziła
ze swojego pokoju cała czerwona, a za nią wyszedł Cupko. –Nie chcę wiedzieć, co
wyście tam robili. –Zaśmiałam się i poszłam do łazienki.
W łazience ogarnęłam trochę włosy zrobiłam sobie koczka i
lekki makijaż. Założyłam szpilki i wyszłam z łazienki, siatkarze powoli zaczęli
się schodzić, witałam się z nimi, ale żaden nie pytał o powrót do Polski,
Aleksa, po prostu „co tam?, jak tam we Włoszech?” nic szczególnego. Osobiście
mi to pasowało, nie chciałam się nikomu tłumaczyć, nie teraz.
Aleksandar:
Hania siedziała sama przy barze, mała z kim rozmawiała,
miałem ochotę, do niej podejść, powiedzieć, że ją kocham, że jest najważniejsza
kobietą mojego życia, ale bałem się.
Skrzywdziłem ją już, za bardzo. Jeszcze parę
minut i nowy rok, mam nadzieję, że lepszy, zawodowo, bo prywatnie, to nie wiem
co będzie i nie chcę wiedzieć.
Hania:
Przecież, mogę podejść do Aleksa i złożyć mu noworoczne
życia, to nie jest grzech. Wstałam z mojego barowego krzesełka, od którego mnie
już tyłek trochę bolał, ale może raz tańczyłam i był to tylko Cupko, który mnie
wyciągnął bo Paulina mu kazała, wszyscy bawili się wyśmienicie, no może prócz
mnie i Aleksa, on tez prawie całą imprezę przesiedział, ale nikt mu nie kazał.
Wyszliśmy na dwór, aby przywitać nowy rok ,zaczęło się
odliczanie, podeszłam do Aleksa, który kiedy mnie zobaczył, rozpromienił się
jak milion dolarów.
Aleksandar:
Hania szła w moje stronę, starego roku, może zacznę nowy
dobrze, miałem taką cichą nadzieje.
-Wszystkiego najlepszego w nowym roku! –Krzyknęła Hania i
patrzyła na mnie, przybliżyłem się do niej i chciałem ją pocałować…
Witajcie kochani, albo raczej kochane. Dziękuję za 4900
wyświetleń i liczę na opinię, przepraszam za wszelkiego rodzaju literówki,
skończyłam w takim momencie, bo tak na serio to nie wiem co Hania zrobi, ale
pewnie będzie to cos ciekawego, albo nie, cieszę się, że czytacie moje
wypociny, czytam każdego bloga, którego polecacie w komentarzach, nie dodaje
komentarzy, ponieważ najczęściej czytam je w Operze, ale na telefonie i nie
chcą mi się dodawać. Jeszcze raz wielkie dzięki i do następnego.
Mmmm.... :D :*
OdpowiedzUsuńI co zrobi?
Czekam na kolejny i pozdrawiam :* :D
ej no, niechże oni się spikną! :)
OdpowiedzUsuńwidać, że oboje się nadal kochają, tylko jakoś ciężko im ponownie to udowodnić.
może ten Sylwester i wspólny Nowy Rok jednak pomogą? :)