Hanna:
Od dawna jestem już na nogach. Musiałam jechać na weekend do
Bełchatowa, ponieważ jest jakieś nudne przyjęcie, na którym muszę być i
koniecznie z jakiś chłopcem, nie mogę iść z Pauliną, bo ludzie pomyślą sobie,
że jestem lesbijką. Według oczywiście mojej matki, babci i ciotki Heleny. Trzy
największe dewoty mojej rodziny. Oczywiści mój brat się wykręcił i wcale go nie
będzie, bo mieszka w Warszawie, Michał jest lekarzem tamtejszego klubu
siatkarskiego, on nie ma żony, ale według „ciot” z mojej rodzinny chłopak prędzej
znajdzie sobie pannę. A ja jestem skazana już na dziesięć kotów i brak męża. To moje marzenie.
A teraz tak na serio, muszę się w coś ubrać na ten imprezę.
Do tego moja mamusia wymyślił sobie, że na przyjęcie pójdę z Piotrkiem, bo go
spotkała i wszystko załatwiła, będzie po mnie o szóstej i razem pójdziemy na to
zacne przyjęcie. Aż rzygać mi się chcę na samą myśl o tym czymś. Ale jak mus to mus. Z tego co się zorientowałam,
będą na tym przyjęciu siatkarze, nie powiedziałam rodzicom, o tym, że byłam na
randce z Alkiem, mogłabym go zabrać. Zadzwonił dzień po randce, a potem dzwonił
codziennie, opowiadał o tym jak było a treningu, a o tym że jego „misiaczek”,
czyli Cupko ma dwa śliczne siniaki na czole przez niego, ale nie chciał
powiedzieć dlaczego zaatakował swojego „misiaczka”, tak słodko się do siebie
odnoszą, że pierw pomyślałam, że oni ten tego, ale po chwili słyszałam jak
Cupko, odzwo po polsku opieprza kumpla. Więc ja zaczęłam się śmiać i tak wyglądały
nasze rozmowy, mówił mi też, że mnie lubi, ja mówiłam mu, że go lubię, było tak
słodko i sielankowa. Ale niestety się nie spotkaliśmy, bo nie było czasu, ale
obiecał mi, że to nadrobimy, jestem ciekawa jak.
-Hania, Piotrek po Ciebie przyszedł. –Krzyknęła moja mama z
dołu, a ja zeszłam na dół w białej
koronkowej sukience, na nogach miałam czarne szpili, wzięłam czarny żakiet i
błyszczącą kopertówkę, oczywiście jeszcze zarzuciłam kurtkę, po październikowa
temperatura mnie lekko przerażała.
-Cześć. –Powiedziałam witając się z Piotrkiem buziakiem w
policzek.
-Hej, ładnie wyglądasz. –Powiedział.
-To już idziemy pojedziemy jedną taksówką. –Zarządziła moja
matka i musieliśmy na to przystanąć.
Wsiedliśmy do taksówki, moja mama wypytywała Piotrka, o wszystko o
szkołę, sam zainteresowany się tylko do mnie uśmiechał. Przypomniały mi się
tamte lata, ale po chwili przyszły reszty zdrowego rozsądku i przypomniał mi
się Alek, który jest taki ahh… nawet nie wiem jak mogę go opisać. Najgorzej
będzie jak Aleks tez tam się pojawi, w
końcu przyjęcie jest organizowane przez PGE, więc z pewnością SA zaproszenie,
ale może jednak nie. Oby.
Aleksandar:
Cupko wyciągnął mnie na to nudne przyjecie, powiedział że
pewnie będą tu jakieś ładne dziewczyny. Ale ja nie chcę innej, ja chcę Hanie, w
tych jej trampkach. Cupko oczywiście się
ze mnie cały czas nabija, ale ja go zlewam, butem już mu nie przyłożę, bo mnie
trener zabije za chęć mordu na zawodniku.
Zabije gnidę i pójdę siedzieć jak za człowieka, nieciekawa sytuacja. Ale
będzie mnie przepraszał jak będę miał z Hanią trójkę dzieci. Dobra nie zapędzam
się tak, pierw to może zostać moją dziewczyną, potem narzeczoną, a następnie
żonę, a potem co pewien okres czasu będzie my się dorabiać dzieci. Ciekawa perspektywa.
-Stary ja nie chcę cie dobijać, ale tam jest Hania z jakimś
facetem. –Powiedział Cupko, a mnie
szczeka opadła do samej ziemi.
Hania:
Piotrek cały czas opowiadał o tym jaki to Kraków, jest
cudowny ile tam jest wspaniałych ludzi i najróżniejsze historie, która moja
mama kupowała. Szczerze, to walałabym być teraz z Aleksem, a nie z nim, to nie
jest ten sam Piotrek, którym był parę lat temu. Nie poznaje go kompletnie. Ale
jakoś muszę przetrwać ten wieczór, modle się, żeby nie było tam żadnego siatkarza.
Weszliśmy z Piotrkiem na sale, ten obejmował mnie w tali,
kiedy fotografowie robili nam zdjęcia i szeptał mi jakieś głupoty do ucha,
kiedy odeszliśmy od fotografów, ścigałam jego rękę ze swojej tali.
-Co ty wyprawiasz? –Warknęłam na niego.
-Przecież mam udawać twojego chłopaka, Hania nie przesadzaj,
to nie jest już taka wielka tragedia, a po pierwsze to nie jest moja wina, że
po naszym rozstaniu nie możesz sobie nikogo znaleźć, jeśli chcesz możemy
spróbować jeszcze raz, może tym razem nam się uda. –Powiedział Piotrek
szczerząc swoje kły, w które miałam ochotę przywalić , żeby mu się w efektywny
sposób posypały, ale odpuściłam sobie, w szczególności przy ludziach i przy
Aleksie, który stał przy drzwiach ze smutną miną.
-A może ja się z kimś spotykam, nic o mnie nie wiesz. - Warknęłam
zła.
-Jeślibyś się z kimś spotykała, nie byłabyś tu ze mną,
skarbie, nie rób szopki. –Chciał mnie znów objąć, ale ja szybko odepchnęłam
jego rękę.
-Wiesz, co spadaj na drzewo przebrzydły dupku. –Powiedział i
pobiegłam w stronę Alka, który stał do mnie odwrócony plecami. –Aleks? –Powiedziałam niepewnie, chłopak
odwrócił się do mnie, spojrzał mi w oczy. –Ja z nim nie jestem, najchętniej to
bym chciała, żeby mnie tu nie było, moja matka wymyśliła to, żebym z nim
przyszła, on się dla mnie nie liczy. –Powiedziałam na jednym tchu czekając na
reakcje chłopaka, a ten po moim monologu spojrzał mi głęboko w oczy i po prostu
się uśmiechnął. Kamień spadł mi z serca.
Aleks:
Kiedy zobaczyłem Hanie w objęciach tego chłopaka, wkurzyłem
się, ale kiedy zauważyłem, że ona odpycha go od siebie, od razu lekko się uśmiechnąłem.
Po chwili dziewczyna przybiegła do mnie i zaczęła swój monolog.
-Ok., wierze ci, idziemy stąd? –Zapytałem z cwaniackim
uśmiechem.
-Chcesz mnie porwać? –Dziewczyna też już się rozweseliła i
spojrzała na mnie unosząc śmiesznie brew do góry.
-Jeżeli się zgodzisz to nie będzie porwanie. –Powiedziałem z
cwaniackim uśmiechem.
-To się zgadzam.
Napisałem widomość Cupkowi, że się zmyłem z przyjęcie.
Hania:
-Dlaczego jesteśmy w parku?- Zapytałam siadając obok
chłopaka na ławce.
-Bo w większości filmów, pierwsze pocałunki są w parku. –Powiedział
mój towarzysz.
-Doprawdy? To musimy oglądać inne filmy romantyczne. –Zaśmiałam
się.
-No chyba tak. –Powiedział i przybliżył swoją twarz do
mojej, czułam jego oddech na swojej twarzy co było strasznie przyjemne.
-Przeszkadza ci to? –Zapytałam, nasze usta dzieliły milimetry.
-Nie za bardzo. –Powiedział i zaczął mnie całować, ja oczywiście
odwzajemniłam każdy jego pocałunek.
Wiem pospieszyłam się, ale jakoś tam mnie wena naszła, więc
dodałam. Liczę na komentarze i małą reklamę. Oczywiście się odwdzięczę. Nie
myślcie sobie, że Piotruś tak tylko na jeden rozdział, on tu jeszcze pomiesza i
to konkretnie, ale będę to stopniowa wprowadzać. Więc na razie to tyle i do następnego.
Paaaaa…. :*
Nasz MVP :)
Oj jak słodko ^_^ Czekam co ten Piotruś nawywija <3 A ja zapraszam cię na kolejny rozdział na mbfl ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, niech namiesza.
OdpowiedzUsuńRozdziały szybko się czyta. Dobrze, że jest wena i mam nadzieję, że nie odejdzie.
U mnie trochę wolniej się akcja będzie rozkręcać, przy następnym rozdziale zrobię ci reklamę :D.
Pozdrawiam :* :D
tak jak obiecałam, jest reklama na http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńmmmmm aż mi się miło zrobiło : )
OdpowiedzUsuńwciąga mnie to Twoje opowiadanie : ]
czekam na więcej
zapraszam do siebie http://dyyed.blogspot.com/